Narracja w trzeciej osobie
Nad Londynem jak zazwyczaj od samego rana rozciągały się wysoko na niebie duże, ciemne chmury. Po chwili zaczęły z nich padać zimne krople deszczu a przechodnie udający się do pracy uciekali przed nimi, ale bez większego sukcesu. W białym, dużym domu w centrum miasta mieszka 17-letnia Julie Brown wraz z rodzicami. Brązowowłosa jak zawsze rano po przebudzeniu wygladała zza dużego okna wychodzącego z jej pokoju. Przyglądała się tym wszystkim, nieznanym jej osobom i wyobrażała sobie jak może wyglądać ich życie. Zastanawiała się nad ich myślami lub przeżyciami. Dom jak zawsze wręcz tonął w ciszy. Dziewczyna nie zdziwiła się tym, bo jej mama- projektantka mody, ojciec- architekt jak zawsze są poza domem. Pracują prawie cały czas, aby ich córce na nic nie zabrakło, ale ona wolałaby być biedniejsza, bo wtedy miałaby bliskich przy sobie. Choć ma 17 lat chciałaby czasami porozmawiać z rodzicami od serca, lub liczyć na ich wsparcie. Niebieskooka nie ma przyjaciółki ani chłopaka, ale lepiej czuje się gdy jest sama. Woli być samotna, bo jest wtedy pewna, że nikt ją nie skrzywdzi. Dziewczyna nie wierzy w miłość i przyjaźń przez swoją przeszłość. Dwa lata temu miała chłopaka- Matt'a i przyjaciółkę- Caroline. Bardzo kochała tego chłopaka i myślała, że z wzajemnością, ale myliła się. Dziewczyna gdy jest sama bardzo często o tym myśli i wspomina to zdarzenie.
,,Dzisiejszego dnia jestem umowiona z Matt'em i Caroline. Mieli na mnie czekać już na miejscu więc ubrana, uczesana i umalowana wyszłam z domu i udałam się w stronę lokalu. Po paru minutach byłam już prawie na miejscu. Z daleka było już słychać głośną muzykę. Weszlam do środka i rozejrzałam się za Caroline i Matt'em jednak nigdzie ich nie zobaczyłam. Idąc w kierunku barmana zauważyłam coś co mnie zaniepokoiło. W kącie przy barze całowała się jakas para. Gdy podeszlam bliżej zobaczyłam Matt'a i Caroline . Czułam, że moje serce pękło na pół i zaczęłam płakać. Jak oni mogli mi to zrobić?! Myślałam, że Matt mnie kocha, a on po prostu zakpił z moich uczuć. Wierzyłam, że znalazłam prawdziwą przyjaciółkę, a ona okazała się dwulicową szmatą. Nie chciałam ich już więcej widzieć na oczy, więc wybieglam z klubu. Przez tydzień nie chodziłam do szkoły tylko siedziałam w pokoju, cały czas płacząc i słuchając smutnych piosenek. Okazało się później, że Matt i Caroline są razem. Cały czas próbowałam ich unikać jednak oni zaczęli mnie wysmiewac. Przez to kawałek po kawałku niszczyli moją psychikę. Związek jednak nie potrwał długo i Matt rzucił Caroline. Ona myślała, że to przeze mnie i dlatego zaczęła mnie upokarzać na każdym kroku, a ja przecież nic złego jej nie zrobiłam. Każdy dzień na uczelni był od tego czasu dla mnie piekłem nie do zniesienia."
Dziewczynie na samą myśl o tych wspomnieniach zaczęły cieknąć po policzkach słone, ciepłe łzy jednak szybko je otarła. Przyrzekła sobie, że nie będzie już więcej przez nich płakać. Przez to wydarzenie dziewczyna żyje w swoim własnym świecie i nikomu nie pozwala do niego wejść. Musiała dzisiaj jednak iść na uczelnię więc udała się do swojej garderoby. Stać było ją na drogie ubrania, ale wolała się nie wywyższać. Po chwili wybrała czarne rurki i siwy, obszerny swetr. Założyła szybko ubrania na siebie i udala się do łazienki. Umyła dokładnie zęby.Uczesala włosy w niestarannego koka i zrobiła sobie lekki makijaż. Choć mocno się nie malowała, to i tak wyglądała świetnie. Po chwili zeszła na dół do kuchni i poczuła ulubiony, rożany zapach perfum jej mamy. Oznaczało to, że musiała przyjechać dzisiaj w nocy ,a wcześnie rano znowu wróciła do pracy. Podeszła do lodówki i zauważyła to co zazwyczaj rano. Na drzwiczkach była pezyklejona mała, żółta karteczka. Zawsze rodzice coś na niej zapisywali. Brązowowłosa przeczytała treść wiadomości na głos przez co po całym domu rozbiegło się echo.
-,,Córeczko nie będzie nas znowu przez tydzień... Bardzo Cię przez to przepraszamy i obiecujemy, że gdy wrócimy spędzimy czas tylko we trójkę. Całujemy
Mama i Tata"
Dziewczyna i tak nie wierzyła w te wszystkie puste obietnice. Zerwała szybko kartkę i włożyła ją do dużego, fioletowego pudełka. Wkłada je tam wszystkie przez co jest prawie całe zapełnione. Spojrzała na wyświetlacz swojego czarnego iPhona i zorientowała się, że musi już wychodzić. Założyła na nogi szybko buty, zarzuciła na siebie swój czarny płaszcz i wzięła torbę. Wyszła z domu zamykając za sobą drzwi na klucz. Po 10 minutach spaceru dziewczyna już przekraczała próg swojej, jakże znienawidzonej uczelni.