poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Przepraszam


(Proszę przeczytaj to do końca)

Wiem, że powinien się ukazać następny rozdział, ale dodaję tego posta z zupełnie innych powodów. Jak się już pewnie domyślacie zawieszam tego bloga na czas bliżej nie określony. Będziecie się mnie pewnie pytać, dlaczego to robię, ale mam 2 bardzo ważne powody.
1.Na początku pisanie tego opowiadanie było dla mnie bardzo przyjemne i fascynujące, niestety teraz tak już nie jest. Nie mogłabym pisać czegoś co mnie nie satysfakcjonuje.
2.Nie mam żadnego pomysłu, aby dalej potoczyć historię Julie i Nialla.
Wiem, że teraz będziecie myśleć lub pisać: ,,Czemu w ogóle to zaczynałaś” itp. Ale jestem z tym świadoma, to tylko i wyłącznie moja wina. Przepraszam Was jeszcze raz. Jest mi bardzo smutno z tego powodu…Dla waszej wiadomości nie usuwam tego bloga, chcę mieć jakąś pamiątkę. Może kiedyś powrócę, aby kontynuować opowiadanie ,,Forever and always” bądź pojawię się z zupełnie nową historią. To wszystko zależy tylko od Was. Kocham<3

 

~Szaaalona:*

 

niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 4

I znowu sobie powtarzam pytanie:
Czy to jest przyjaźń?
Czy to jest kochanie?- A. Mickiewicz


Mała, niebieskooka dziewczynka ubrana w różową, króciutką sukienkę jechała wraz ze swoimi rodzicami dużym samochodem przez ruchliwą autostradę. Jej długie, brązowe włosy związane w dwa warkoczyki wolno powiewały, dzięki wiatru wpadającemu przez uchyloną szybę. Dziewczynka siedziała w swoim fioletowym foteliku z tyły, przypięta pasami, a jej bardzo młodzi rodzice zajmowali miejsca przed nią. Ojciec kierował autem i co chwila dociskał pedału gazu, a czerwona wskazówka na liczniku unosiła się coraz bardziej ku górze. Żona mężczyzny siedząca obok spojrzała na niego z pogardą i zaczęła wykrzykiwać to co ją już martwiło od dawna. Była pewna, że ją zdradził z jej najbliższą przyjaciółką. Mężczyzna był coraz bardziej zdenerwowany przez co ścisnął mocniej kierownice pojazdu i nie patrząc przed siebie zaczął się wszystkiemu wypierać. Zaczęła się bardzo nieprzyjemna kłótnia, a atmosfera panująca w samochodzie, była tak gęsta, że można by kroić ją nożem. Dziewczynka siedząca z tyłu przypatrywała się temu wszystkiemu z otwartą buzią i łzami w oczach. To nie pierwszy raz gdy jej rodzice się kłócą. Chciałaby mieć takich rodziców, jak jej koleżanki z pierwszej klasy, jednak to tylko skryte marzenia. Małżeństwo nigdy nie przejmowało się swoim dzieckiem. Byłoby lepiej gdyby się w ogóle nie urodziło. Traktowali ją tylko jak zwykły przypadek podczas suto zakrapianej imprezy. Właśnie teraz zmierzali w stronę ośrodka dla niechcianych dzieci, aby oddać córkę w ręce całkiem obcym osobom. Siedmiolatka o niczym nie wiedziała, była przekonana, że jadą do dziadków. Kłótnia między rodzicami coraz bardziej zaostrzała się.
-Mamo, Tato proszę nie kłóćcie się.-powiedziała błagalnym i cichym głosem dziewczynka. Mama odwróciła się i spojrzała na swoją córkę swoimi niebieskimi oczami.
-My się nie kłócimy, tylko rozmawiamy. Za chwilę będziemy u babci.- odpowiedziała jej matka, choć to było zupełne kłamstwo. Mężczyzna prowadzący samochód nie mógł już tego dłużej słyszeć. Odwrócił się w stronę kobiety.
-Może powiesz jej już prawdę do jasnej cholery?!-krzyknął i poczuł, że zjechał na inny pas. Odwrócił głowę i ujrzał przed sobą duże światła, wielkiego, czarnego tira. Był już pewny, że to ostatnie chwile ich życia. Żona i dziewczynka zaczęły krzyczeć, a mężczyzna zamknął oczy i czekał na śmierć. Ułamek sekundy i poczuł wielki ból, oraz trzaski gniotącej się blachy. Po paru minutach mała dziewczynka otworzyła oczy i uświadomiła sobie, że strasznie boli ją całe ciało. Z daleka usłyszała odgłosy jadącej karetki. Podniosła głowę i zobaczyła swoich rodziców całych czerwonych od krwi. Mieli zamknięte oczy i byli cali bladzi. Dziewczynka wyciągnęła małą, zadrapaną rączkę do swoich rodziców i dotykając ich wypowiedziała ostatnie słowa w swoim, jakże krótkim życiu.
-Mamo, Tato ja nie chcę umierać!

 

Julie obudziła się przerażona i cała zlana potem. Znowu przyśnił jej się ten sam sen, który powtarza się już od pięciu lat. Zawsze ten sam początek i koniec. Był on tak wyraźny, że brązowowłosa czuła się jakby sama zginęła w wypadku. Przewróciła się na wznak i chciała trochę ustatkować swój oddech. Nie rozumiała dlaczego właśnie ta historia co prawie każdą noc jej się śni. Przekręciła głowę w prawo i spojrzała na okno. Pogoda raczej nie była zbyt obiecująca, ponieważ niebo było całe zakryte ciemnymi chmurami, a krople co chwila odbijały się o parapet tworząc jakiś niezrozumiały rytm. Dziewczyna nie była zadowolona z początku tego dnia. Spojrzała na duży, brązowy zegar wiszący w jej pokoju, który wskazywał godzinę 10:30. Nagle usłyszała dźwięk dzwoniącego na dole telefonu domowego. Zdziwiła się bo raczej rzadko ktoś na niego dzwonił. Wyszła powoli z łóżka i wolnym krokiem udała się po schodach na dół. Doszła do telefonu, nacisnęła zieloną słuchawkę i przyłożyła głośnik do ucha.
-Halo? To ty Julie?- usłyszała świergoczący głos swojej matki. Co to za pytanie, a kto niby miałby odebrać.
-Nie święty Mikołaj.-odpowiedziała z sarkazmem.
-Haha bardzo śmieszne… Dzwonię w innej sprawie.- dziewczyna wsłuchiwała się co ma jej matka do powiedzenia.
-No to mów.
-Pamiętasz mieliśmy wrócić jutro, ale musimy zostać dłużej na 2 tygodnie. Bardzo cię przez to przepraszamy, ale taka praca. Córka naszych znajomych ma jutro przyjść do ciebie i miło spędzić z tobą czas. Mam nadzieję, że przyjmiesz ją przyzwoicie.- Julie na same te słowa wręcz zrobiła się bordowa ze złości. Nie była zadowolona z tego, że jutrzejszy dzień spędzi pewnie z jakąś pustą lalunią.
-Wiesz, mnie to nie obchodzi kiedy wrócicie. Jak dla mnie może to być jutro, ale także za 2 lata. Mam was już gdzieś!-wykrzyknęła to, co uważała już od dawna.
-Julie Brown jak ty się odzywasz! Nie obchodzi mnie co sobie myślisz, ale masz jutro mile przywitać swojego gościa!...- matka brązowowłosej mówiła coś dalej jednak dziewczyna  odsunęła telefon od ucha przez co można było usłyszeć tylko jakieś niezrozumiałe szmery.
-Już skończyłaś? Widzisz skaczę wręcz ze szczęścia z powodu jutrzejszego gościa! Nie będę już Ci zajmować czasu, lepiej wracaj do pracy! Cześć!-wykrzyczała dziewczyna i rzuciła słuchawką o stolik. Zapowiadał się następny nie udany poranek dla dziewczyny. Brązowowłosa spojrzała na wyświetlacz swojego iPhona i zobaczyła godzinę 12, a była jeszcze w piżamie. Chciała już odłożyć telefon, jednak przyszła w tym momencie do niej wiadomość. Odblokowała iPhona i zauważyła nadawcę sms’a:,,Niall”. Mimowolnie jej kąciki ust uniosły się ku górze. Szybko dotknęła koperty i odczytała wiadomość.

,,Hej mam nadzieję, że pamiętasz o dzisiejszym spotkaniu?”

Brązowowłosa przez chwilę miała pustkę w głowie, jednak coś ją oświeciło. Przypomniało jej się, że była umówiona dzisiaj o 15 przed kinem. Gdyby nie sms zapomniałaby by całkowicie. Szybko odpisała na wiadomość.

,,Oczywiście, że pamiętam. Do zobaczenie”.

Dotknęła,, wyślij” i szybko pobiegła drewnianymi, brązowymi schodami w stronę swojego pokoju. Musiała się przecież jakoś przyszykować. Otworzyła jasnobrązowe, mahoniowe drzwi i wbiegła do pokoju. Podeszła do szafy, otworzyła ją i poszukała jakiegoś odpowiedniego stroju. Po chwili znalazła już zestaw i udała się w strone swojej marmurowej łazienki. Zdjęła  piżamę i weszła pod prysznic. Po paru minutach kąpieli wyszła i osuszyła swoje ciało do sucha białym, miękkim ręcznikiem. Ubrała wybrany zestaw czyli kremowy sweter, ciemne rurki, brązowy komin, czarne buty na obcasie, a do tego wybrała naszyjnik z sową i kilka bransoletek. Podeszła do dużego lustra, sięgnęła po suszarkę i gorącym strumieniem powietrza, szybko wysuszyła swoje długie, brązowe włosy. Na swoją fioletową szczoteczkę  nałożyła trochę pasty i dokładnie wyszczotkowała zęby. Wyczesała  długie, brązowe włosy i pozwoliła im swobodnie opadać na jej ramiona. Spojrzała na swoją twarz i postanowiła nie malować się zbyt mocno. Wyjęła   dużą, białą kosmetyczkę z szafki obok umywalki. Na swoją bladą twarz nałożyła trochę podkładu, kreski na powiekach zrobiła eye-linerem, gęste rzęsy wytuszowała, a na policzki dała niewielką ilość pudru.  Przyjrzała się swojemu odbiciu w lustrze i musiała przyznać, że wyglądała całkiem dobrze. Wyszła z  łazienki i zeszła powoli schodami na dół. Spojrzała na zegar i doznała wręcz osłupienia. Wskazywał on godzinę 14:30 to oznaczało, że trzeba już wyjść z domu. Przypomniała sobie, że nie jadła jeszcze nic od rana więc szybko złapała za czerwone jabłko, leżące na białym półmisku w kuchni. Wzięła swoją brązową torebkę i zapakowała do niej wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Schowała swojego czarnego iPhona do prawej kieszeni brązowych spodni. Zarzuciła na siebie szybko swój czarny, płócienny płaszcz i wyszła z domu zamykając drzwi na klucz. Schowała go do torebki i skierowała się w stronę kina. Pogoda w Londynie poprawiła się i czasami można było poczuć wiosenne promienie słońca. Brązowowłosa miała do kina dość blisko, więc postanowiła się przejść. Z daleka można było usłyszeć radosne piski bawiących się dzieci. Julie przeszła szybkim krokiem przez jezdnie i już  zauważyła miejsce do, którego podążała. Dziewczyna przyspieszyła kroku i parę metrów przed budynkiem zauważyła niebieskookiego chłopaka. Mimowolnie jej kąciki ust uniosły się ku górze. Blondyn także zauważył dziewczynę i zaczął się jeszcze bardziej  uśmiechać, a w jego niebieskich oczach można było dostrzec iskierki. Szybkim i stanowczym krokiem podszedł do dziewczyny.
-Hej.-powiedział nieśmiało. Dziewczyna spojrzała na niego i uśmiechając się odpowiedziała to samo.
-A tak szczerze to chce Ci się iść do kina, czy może gdzieś indziej?-spytał i uniósł brwi do góry. Brązowowłosa zamyśliła się chwilę.
-Możemy iść gdzieś indziej. A co zaproponujesz?-uśmiechnęła się.
-A co powiesz na spacer, aby lepiej się poznać?-spytał. Brązowowłosa w głębi duszy wolała iść na spacer niż do kina i była zadowolona z tego obrotu sytuacji.
-Ok. Więc chodźmy.-powiedziała i poszli wolnym krokiem w stronę parku.
-Powiesz mi coś o sobie?-spytał chłopak nieśmiało i spojrzał na dziewczynę.
-Nazywam się Julie Brown, ale to już wiesz. Raczej jestem samotniczką i realistką. Mam słaby kontakt z rodzicami, oraz nie mam rodzeństwa.-odpowiedziała dziewczyna. Chłopak uważnie słuchał każdego jej słowa.
-A jeśli mogę się spytać, to czemu masz taki, a nie inny kontakt z rodzicami?-spytał, a dziewczyna zaczęła kopać mały, siwy kamyk leżący na chodniku.
-Tak naprawdę widzimy się tylko dwa razy do roku, czyli w  święta. Wolą zajmować się swoją karierą.-odpowiedziała dziewczyna cicho.
-Oni w głębi duszy bardzo Cię kochają, tylko może nie chcą okazywać swoich uczuć.- odpowiedział blondyn, a dziewczyna przez chwilę zamyśliła się.
-Może i masz rację. Dobrze gadasz.-powiedziała brązowłosa, a chłopak uśmiechnął się.
-A co lubisz najbardziej robić?-spytał
-Lubię grać na gitarze, choć ostatnio rzadko to robię.-odpowiedziała dziewczyna i zauważyła, że chłopak był z tego zadowolony. Właśnie teraz dochodzili do parku i usiedli na dużej, brązowej ławce. Z daleka można było usłyszeć świergot najróżniejszych ptaków. Miejsce to było bardzo malownicze i fascynujące. Nawet dzisiaj- w sobotę nie było tutaj nikogo.
-To może teraz ty powiesz coś o sobie?-spytała Julie. Chłopak zamyślił się chwilę.
-Mam na imię Niall Horan. Urodziłem się w Mullingar, ale od nie dawna mieszkam tutaj. Może Cię trochę rozumiem, bo także tęsknię za moimi rodzicami. Uwielbiam grać na gitarze i jeść.-brązowowłosa na samo ostatnie słowo roześmiała się.
-A czemu przeprowadziłeś się tutaj do Londynu?-spytała. Zauważyła, że Niall myśli chwilę nad odpowiedzią.
-Bo… tutaj się teraz uczę.-odpowiedział z brakiem przekonania w głosie. Dziewczyna pomyślała chwilę nad jego odpowiedzią, ale wolała już nie drążyć tego tematu.  Nagle usłyszeli dźwięk dzwoniącego telefonu blondyna. Chłopak przeprosił na chwilę i odszedł dalej, aby porozmawiać. Po paru minutach wrócił z widocznym smutkiem na twarzy.
-Niestety ja już muszę iść.-powiedział cicho.
-Ok. To cześć.-powiedziała dziewczyna i już chciała odejść, jednak chłopak złapał ją za ramię. Odwróciła się w jego stronę i podniosła brwi do góry w znaku zapytania.
-Czekaj, odprowadzę Cię.-odpowiedział chłopak uśmiechając się.
-Ale to blisko, nie musisz jeśli się spieszysz.-odpowiedziała szybko brązowowłosa. Niall zaśmiał się pod nosem.
-Mogą chwilę na mnie poczekać. Chodźmy.- podążyli w stronę domu Julie. Nad Londynem panował już zmrok i robiło się coraz chłodniej. Po paru minutach byli już na miejscu i zatrzymali się przy furtce.
-Już jesteśmy na miejscu? Nawet nie zdążyliśmy porozmawiać.-powiedział chłopak robiąc smutną minę.
-No niestety.-odpowiedziała Julie i uśmiechnęła się ciepło.
-Ja już muszę iść. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.-powiedziała brązowowłosa i każdy rozszedł się w swoją stronę. Przeszła przez piękny ogród i podeszła do drzwi. Poszukała chwilę w torebce, za kluczami i wyjęła je. Otworzyła drzwi i weszła do środka. Zdjęła szybko swój czarny płaszcz i ściągnęła z nóg buty. Uśmiech mimowolnie wkradał się na jej bladą twarz. Weszła do kuchni i otworzyła dużą, siwą lodówkę. Nie miała ochoty na nic do jedzenia, więc wyjęła tylko butelkę wody i odkręciwszy ją szybko się napiła. Udała się w stronę swojego pokoju. Otworzyła białe, mahoniowe drzwi i podeszła do łóżka. Wyjęła ze swojej prawej kieszeni iPhona i położyła go na drewnianej półce obok. Spojrzała na zegar i zobaczyła godzinę 21. Zdziwiła się, że tak długo była z Niallem. W ogóle nie odczuła mijającego czasu. Podeszła do swojej szafy i wyciągnęła dużą, siwą koszulkę do spania. Udała się w stronę swojej marmurowej łazienki. Podeszła do wanny i odkręciła strumień ciepłej wody i dodała trochę płynu do kąpieli. Zdjęła ubrania i zanurzyła się w piękni pachnącej, różami cieczy.  Po paru minutach wyszła i osuszyła swoje ciało miękkim, fioletowym ręcznikiem. Założyła bieliznę i wcześniej wybraną koszulkę oraz podeszła do dużego lustra, wiszącego nad umywalką. Wyszczotkowała dokładnie swoje zęby. Wytarła mokre włosy ręcznikiem  i sięgnęła po szczotkę. Wyczesała swoje długie, brązowe włosy i pozwoliła im swobodnie opadać na jej ramiona. Wyszła z łazienki i szybkim krokiem poszła do pokoju. Położyła się na swoim dużym, wygodnym łóżku i usłyszała dźwięk przychodzącej do niej wiadomości. Wyciągnęła rękę w stronę telefonu i nie patrząc na nadawcę odczytała:

,,Dziękuje za mile spędzone popołudnie. Do zobaczenia i dobranoc”.

Kąciki ust brązowowłosej uniosły się ku górze i z uśmiechem na ustach zasnęła.
 
__________________________________________________________________________
Wiem, że będę się teraz powtarzać, ale muszę to powiedzieć. Wyszedł mi beznadziejnie, chciałam inaczej opisać spotkanie Nialla i Julie, ale mi nie wyszło. Taki jakiś nie ciekawy i do dupy. Dziękuję bardzo za nominację do Liebster Award;). Bardzo proszę, aby każdy kto tutaj jest dał znać o sobie pod postacią komentarza. Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział, być może za tydzień. I jak sen Julie? Zapraszam serdecznie do zakładki ,,Pytania do bohaterów/autorki.

 

sobota, 20 kwietnia 2013

Liebster Award

Witam! Bardzo chciałam  podziękować za nominację do  Liebster Award. Bardzo się z tego cieszę i  dziękuję. Blog, który mnie nominował:http://love-oflondon.blogspot.com/

Pytania:
 
 
1. Ile masz lat ?
Chyba muszę się przyznać, więc 13
 2. Od kiedy jesteś Directionerką ?
Od 31 grudnia 2012 roku
3. Twoja ulubiona piosenka ?
Wszystkie kocham, więc nie mogę wybrać jednej
 4. Masz jakiegoś pupila ?
Tak- 2 psy i 2 koty
 5. Kogo z One Direction lubisz najbardziej ?
Wszystkich uwielbiam, ale najbardziej Nialla
 6. Czym się interesujesz ?
Fotografia, muzyka i wiele innych
 7. Co robisz w wolnym czasie ?
Słucham muzyki, myślę co napisać na blogu
 8. Za co kochasz 1D ?
Za to, że przez sławę nie zrobili się jakimiś głupimi gwiazduniami,  pomagają innym, potrzebującym osobom... Mogłabym wymieniać w nieskończoność
 9. Twój ulubiony film ?
Uwielbiam Zmierzch- całą sagę
 10. Twoje ulubione imię ?
Damskie- Julia, a męskie to obojętnie
11. Kochasz kogoś oprócz 1D ?
Little Mix i uwielbiam Ed'a Sheeran'a

Nominowane blogi przeze mnie:
 
 
 
                                                                Moje pytania:
 
1. Jak masz na imię?
2. Ile masz lat?
3.Co Cię skłoniło, aby założyć bloga?
4. Największe marzenie?
5.Ulubiony kolor?
6.Ulubiony film?
7.Ulubiona piosenka?
8.Co lubisz robić w wolnym czasie?
9.Masz rodzeństwo?
10.Kogo najbardziej lubisz z 1D?
11. Ulubiona książka?
 
 
Regulamin:
 
Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za " Dobrze Wykonaną Robotę ". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daję możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 blogów ( informujesz ich o tym ) i zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga , który Ciebie nominował.

 


środa, 17 kwietnia 2013

Rozdział 3


,,Na początku miłość jest blisko, na wyciągnięcie ręki.

Dopiero później rośnie, krwawi, boli.”-T. Różewicz


Otworzyła powoli oczy i od razu oślepiły ją poranne promienie słońca wpadające
wprost do jej dużego pokoju. Zmarszczyła czoło i mruknęła cicho z niezadowolenia. Świadomość, że następne trzy tygodnie bez uczęszczania na uczelnie była bardzo zadawalająca dla Julie. Wykładowca z powodu problemów rodzinnych wziął urlop i zajęcia przez najbliższy czas zostały odwołane. Spojrzała na duży, brązowy zegar wiszący w jej pokoju, który wskazywał godzinę 9:30.Zwlekła się powoli ze swojego wygodnego łóżka i podeszła do okna. Zapowiadał się piękny, marcowy poranek, co raczej nie było codziennością w Londynie. Brązowowłosa postanowiła dzisiejszy wolny dzień spędzić w parku. Podeszła do  szafy i wybrała pierwszy, lepszy strój. Udała się wolnym krokiem do swojej marmurowej łazienki. Ustała przed białą umywalką i spojrzała w duże, wiszące nad nią lustro. Zobaczyła zaspaną osobę, z włosami rozwalonymi we wszystkie strony świata.

 Przemyła twarz zimną wodą. Nałożyła na swoją fioletową szczoteczkę pastę i dokładnie wyszczotkowała zęby. Wzięła czerwoną szczotkę i zaczęła czesać swoje długie, brązowe włosy po czym pozwoliła im swobodnie opadać na jej ramiona. Następnie ubrała wcześniej wybrany zestaw czyli biało-niebieski swetr z ćwiekami, miętowe rurki, kremowe lity i brązowy komin. Niebieskooka  znowu podeszła do lustra. Nałożyła trochę podkładu na swoją, bladą twarz, zrobiła lekkie kreski eye-linerem i przeczesała gęste rzęsy parę razy tuszem. Wyszła z łazienki, trzaskając przy tym białymi, mahoniowymi drzwiami. Szybkim krokiem zbiegła po drewnianych, brązowych schodach na dół. Weszła do kuchni i włączyła radio. Usłyszała jakąś piosenkę zespołu ,,One Direction”. Nie znała ich, ale musiała przyznać, że piosenka wpada w ucho. Mrucząc pod nosem  rytm  piosenki otworzyła dużą, siwą lodówkę. Zobaczyła tam jednak tylko kawałek starego sera, i zwiędłej marchewki. Wydobyła  z siebie pomruk niezadowolenia i poszła po swoją torebkę wyłączając przy tym radio.  Był to najwyższy czas, aby wybrać się na zakupy. Zapakowała do niej pieniądze i inne potrzebne rzeczy. Zarzuciła na siebie swój czarny, płócienny płaszcz i schowała do prawej kieszeni jej<kolor> spodni czarnego iPhona. Wyszła z domu zamykając przy tym drzwi na klucz i wrzuciła je do torby. Do sklepu nie miała daleko więc postanowiła się przejść. Już od samego rana można było usłyszeć, piski bawiących się dzieci z ich przyjaciółmi. Niebieskooka na samą myśl o swoich dawnych, dziecięcych latach uśmiechnęła się. Była wtedy taka beztroska i o nic się nie martwiła. Miała także swoich rodziców przy sobie, jednak teraz już tak nie jest. Mówi się ,,Było-minęło” i jednak niestety tak jest. Dziewczyna już musiała przerwać swoje rozmyślenia, ponieważ doszła  do sklepu. Weszła do środka i wzięła jeden z koszyków. W sklepie panował wielki tłok, każdy się przepychał i co chwila można było usłyszeć słowa ,,przepraszam”. Dziewczyna wreszcie po paru minutach miała już wszystko, co potrzebne w koszyku. Czekała jeszcze na nią wielka kolejka przy kasie. Julie była zazwyczaj wręcz oazą spokoju, ale teraz nawet chyba najświętszą osobę, by to zdenerwowało. Nagle usłyszała jakieś piski młodych dziewczyn. Rozejrzała się dookoła by zauważyć skąd dochodzą te dźwięki, lecz nigdzie ich nie spostrzegła. Wyjęła telefon z kieszeni i zorientowała się, że z kilku minutowych zakupów, zrobiły się prawie półtoragodzinne. Wreszcie stojąca przed nią starsza pani zapłaciła za zakupy i  nadszedł ten wyczekiwany moment, Wyjęła wszystkie produkty i po nabiciu ich na kasę zapłaciła żądaną sumę. Spakowała wszystko do torby i udała się w stronę wyjścia. Przeszła przez duże, szklane, automatyczne drzwi i poczuła ciepłe promienie słońca na jej twarzy. Uśmiechnęła się sama do siebie i poszła w drogę powrotną do jej domu.  To zadziwiające jak jeden, ciepły dzień wprawia nas w tak dobry nastrój. Naglę usłyszała za sobą krzyki. Nie zamierzała się nawet odwrócić, bo przecież dużo dziewczyn tu przechodziło. Jednak ta osoba zbliżała się coraz bardziej i odkręciła się w stronę dobiegającego odgłosu. Zobaczyła biegnącego w jej stronę chłopaka z telefonem w ręce. Mimowolnie dotknęła swojej prawej kieszeni i wyczuła, że jest pusta. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że zostawiła telefon w sklepie. Chciała już się wrócić po niego jednak chłopak dobiegł do niej głośno dysząc.

-Yyy… O co chodzi?-spytała brązowowłosa. Chłopak spojrzał się na nią i zmarszczył brwi, jakby nad czymś myślał.

-A ty nie piszczysz na mój widok?- spytał. Dziewczyna zaśmiała się pod nosem i spojrzała na niego jak na głupka. Przyjrzała mu się dokładniej i zobaczyła blondyna, jak się  nie myliła farbowanego z niebieskimi oczami i roześmianą buzią. Nie znała go, więc po co miała na jego widok piszczeć.

-Nie, a czemu niby?-spytała. Chłopak zrobił trochę zdziwioną minę, ale chyba nie chciał już drążyć tego tematu.

-Dobra, nie było pytania. A to nie twoje?-spytał wyciągając czarnego iPhona dziewczyny zza siebie, uśmiechając się chytrze. Dziewczyna odetchnęła z ulgą, że nie musiała szukać swojego telefonu.

-Tak to moje. Możesz mi go oddać?-spytała. Blondyn zamyślił się chwilę i powiedział.

-Tak, ale po jednym warunkiem.- dziewczyna zrobiła pytająca minę.

-A jakim?-spytała.

-Dasz mi swój numer i zaproszę Cię gdzieś w najbliższym czasie, bo teraz niestety nie mam czasu.-powiedział i znowu uśmiechnął się chytrze. Dziewczyna zamyśliła się chwilę i postanowiła się z nim trochę podroczyć.

-A po co niby miałabym dawać mój numer nieznajomym osobom?-spytała i podniosła brwi ku górze. Blondyn znowu się roześmiał.

-No to możesz mnie przecież poznać.-odpowiedział. Brązowowłosa nie chciała już się z nim droczyć.

-Niech pomyślę. Yyy… No dobrze.- Na te słowa chłopak uśmiechnął się jeszcze bardziej.

-No to oddasz mi mój telefon?-spytała.

-Tak, ale najpierw wpisz mi swój numer w moim.-powiedział wyciągając także  czarnego iPhona. Brązowowłosa napisała szybko swój numer i oddała telefon.

-No to oddawaj.-powiedziała uśmiechając się. Chłopak oddał jej telefon i uśmiechnął się przyjaźnie.

-A jak masz na imię, bo nawet nie wiem jak cię zapisać.-powiedział po chwili blondyn. Dopiero teraz dziewczyna uświadomiła sobie, że nawet nie wie jak ten nie znajomy ma na imię.

-Julie Brown. A ty?-spytała, a chłopak na samo imię uśmiechnął się.

-Niall Horan. Miło mi i tak w ogóle masz bardzo ładne imię.-odpowiedział cały czas się śmiejąc.

-Dziękuje bardzo.-odpowiedziała brązowowłosa, rumieniąc się trochę przy tym.

-Niestety ja już muszę iść.-dodał Niall

-No dobrze. To cześć.-powiedziała Julie uśmiechając się.

-To do zobaczenie.-odpowiedział i każdy rozszedł się w swoją stronę. Julie nie miała numeru chłopaka, więc musi czekać, aż on napisze. Była wręcz pewna, że tego nie zrobi. Co on niby mógłby chcieć od niej? Dziewczyna w drodze powrotnej uśmiechała się cały czas do siebie. Nie wiedziała czemu, ale bardzo polubiła tego blondyna. Właśnie dochodziła do domu i poszukała w torbie kluczy. Wyjęła je i otworzyła szybko drzwi. Zdjęła płaszcz i ściągnęła z nóg buty. Położyła zakupy na stole w kuchni, a telefon położyła na szafce. Wzięła się za rozpakowywanie produktów i musiała zrobić sobie śniadanie. Tak naprawdę powinien być to już obiad, bo zegar wiszący w kuchni wskazywał równo godzinę 13. Brązowowłosa nie miała zbyt dużych zdolności kulinarnych, więc zrobiła sobie kilka kanapek i gorącą herbatę. Wzięła kupek i talerz do ręki i poszła po woli schodami w stronę swojego pokoju. Popchnęła drzwi i usiadła na łóżku. Wzięła się za jedzenie swoich kanapek. Po paru minutach była już nasycona i nie wiedziała co dalej robić. Rozejrzała się po pokoju i jej wzrok utkwił na czarnej gitarze. Dawno już nie grała i nie wiedziała czy nadal umie. Podeszła do niej, chwyciła za gryf i usiadła na dużym, wiklinowym krześle. Ułożyła tak jak powinna palce na progach, a drugą ręką szarpnęła struny. Wydobył się piękny dźwięk, który tak uwielbiała. Nie wiedziała jak mogła przestać na niej grać. Grała tak cały czas nie zauważając jak mija czas. Gdy przerwała zorientowała się, że już 17. Na dzisiaj postanowiła już skończyć grać i odstawiła gitarę na poprzednie miejsce. Zeszła na dół i włączyła duży telewizor w salonie. Przełączała kanały cały czas, aż natknęła się na horror pt. ,,Klątwa”. Brązowowłosa lubiła horrory, choć się ich bała, co wydawało się trochę dziwne. Przykryła się ciepłym, brązowym kocem i zaczęła oglądać. Już na samym początku film przyprawiał wręcz o dreszcze. Po prawie 2 godzinach horror się skończył, a niebieskooka była strasznie przerażona nim. Zobaczyła na zegar, który wskazywał godzinę 19.  Postanowiła akurat się podnieść, gdy usłyszała dźwięk przychodzącej do niej wiadomości. Strasznie się przestraszyła i podskoczyła do góry. Wstała i podeszła do telefonu, leżącego na stoliku. Odblokowała go i spojrzała na wiadomość od nieznanego numeru. Dotknęła koperty i ukazała jej się wiadomość.

,,Hej to ja Niall. Pamiętasz mnie jeszcze? Co powiesz na to, abyśmy jutro się gdzieś spotkali? Może umówimy się  o 15 przed kinem?”

Przeczytała wiadomość i mimowolnie jej kąciki ust uniosły się ku górze. Szybko odpisała na smsa.

,,Oczywiście, możemy się jutro spotkać.”

Wysłała wiadomość i po chwili otrzymała odpowiedzieć.

,,Cieszę się. Do zobaczenia”

Odczytała treść wiadomości i zaczęła uśmiechać się do telefonu. Zapisała numer w swojej książce telefonicznej i poszła powoli na górę do pokoju. W głębi duszy cieszyła się jak głupia z jutrzejszego spotkania. Znowu spojrzała na zegar w telefonie i zobaczyła godzinę 21:30. Brązowowłosa uświadomiła sobie, że gdy jest się szczęśliwym czas płynie 2 razy szybciej.

Postanowiła już się położyć i podeszła do swojej szafy. Wybrała jakąś białą koszulkę do spania i spodenki. Udała się do swojej łazienki i zdjęła ubrania, po czym weszła do kabiny prysznicowej. Lubiła ten moment gdy ciepłe krople wody spływają po jej ciele. Po paru minutach wyszła z kabiny i okryła swoje chude ciało kremowym ręcznikiem. Wytarła je dokładnie do sucha i założyła wcześniej wybrany strój. Ustała przed umywalką i dokładnie wyszczotkowała swoje zęby. Następnie wyczesała  mokre, długie, brązowe włosy i zostawiła je rozpuszczone. Wyszła z łazienki i wróciła do swojego pokoju. Położyła się do łóżka, przykryła ciepłą, fioletową kołdrą i z myślą o jutrzejszym spotkaniu zasnęła.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, że rozdział powinien się pojawić w sobotę, ale  nie miałam czasu. Bardzo proszę aby każdy kto tutaj był dał po sobie znać pod postacią komentarza. Rozdział mi kompletnie nie wyszedł i jestem z tym świadoma... Zapraszam także do nowej zakładki,, Pytania do bohaterów". Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział, może jak będzie więcej komentarzy.

sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 2

Otworzyła duże,szklane drzwi i od razu spotkała się z niemiłymi szeptami i spojrzeniami ze strony jej rówieśników. Nie  była zbyt lubiana i popularna na uczelni. Powoli, nieśmiałym krokiem podążała dużym, oświetlonym korytarzem w stronę swpjej szafki. Gdy była już parę metrów przed nią zobaczyła to, czego nie chciała. Jej małą, siwą, blaszaną szafkę zastawiała szkolna elita, czyli: Caroline na czele i  Alice oraz Jessica po jej bokach. Prowadziły bardzo ,,ciekawą i mądrą" rozmowę ze swoimi chłopakami, którzy reprezentują drużynę piłkarską. Ich grono jest nazywane mianem tych ,,popularnych". Nie zadają się z ludźmi tzw. niższego szczebla. Mimo, że nie chciała musiała do nich podejść. Gdy już była obok nich powiedziała do Caroline nieśmiało.
-Yyy... Możecie się przesunąć?- Caroline odwróciła głowę w jej stronę i spojrzała na nią jej brązowymi oczami, spod gęstego wachlarza rzęs.
-Mówiłaś coś, bo słyszałam tylko jakieś piski?- powiedziała te słowa przy tym wkładając w nie tyle jadu ile to jest możliwe. Julie była już coraz bardziej zła, przez co nabrała kolorów dorodnego pomidora.
-Tak. Pytałam się czy byś mogła się przesunąć, bo chcę dojść do mojej szafki.- to już powiedziała głośniej i stanowczej. Blondynka spojrzała na nią przenikliwie niczym wąż.
-Niech pomyślę... yyy nie.- powiedziała i pokazała jej ten swój perfidny uśmieszek. Brązowowłosa miała już tego dość i poraz pierwszy postanowiła jej się sprzeciwić. Wzięła głęboki wdech i wykrzyczała jej prosto w twarz to co o niej uważała.
-Słuchaj, mam już cię po dziurki w nosie! Co ja ci takiego kiedyś zrobiłam, że tak się nade mną wyżywasz?! Jesteś dwulicową szmatą, która podrywa chłpaków swoich przyjaciółek!
Myślisz, że jesteś we wszystkim najlepsza?! Wię mylisz się moja droga! Niech wszyscy się dowiedzą jaka jesteś  naprawdę! Może coś im powiesz o sobie na ten temat?! Pochwal się co zrobiłaś mi kiedyś!- wokół nas  stało dużo ciekawych osób, chętnych pooglądać scenkę jakby byli w teatrze. Caroline zrobiła się wręcz bordowa ze złości i wysyczała.
-Jeszcze tego pożałujesz!- po tym wzięła swoją ekipę i poszła w strone klasy. Po drodze krzyknęła jeszcze do gapiów.
-Co się tak gapicie?! Koniec przedstawienia!- po tych słowach wszyscy się rozeszli jakby na żądanie. Niebieskooka została sama na korytarzu. Była zadowolona i dumna z siebie z tego co powiedziała Caroline i, że poraz pierwszy mogła ją ośmieszyć przed wszystkimi. Wreście karta się odwróciła. Dziewczyna szybko otworzyła szafkę, wyjęła potrzebne książki i zamknęła ją trzaskając przy tym, przez co po całym budynku rozbiegło się echo.
Pewnym krokiem poszła w stronę swojej klasy. Zajęła miejsce w ostatnim rzędzie i czekała na przyjście swojego wykładawcy. Był to starszy mężczyzna ok. 45 lat. Na nosie zawsze miał czarne, duże okulary a włosy rozczochrane we wszystkie strony świata. Po 15 miniutach wreście zaszczycił wszystkich swoim przyjściem i zaczął sie 2 godzinny wykład.
 
***
Podczas ostatnich minut Julie siedziała jak na szpilkach. Chciała jak najbrędzej iśc do domu, napić się gorącej herbaty i posiedzieć w samotności we swoim pokoju. Wreście nadszedł wyczekiwany koniec wykładów i brązowowłosa wyszła z klasy. Przeszła przez korytarz i otworzyła duże, masywne drzwi wyjściowe. Od razu je bladą, chudą twarz owiał zimny wiatr. Zapięła pod samą szyję swój  czarny, płócienny płaszcz i szybkim krokiem udała się w stronę swojego domu. Na ulichach panował wielki ruch, co raczej nie było zaskoczeniem. Gdzieś w dali można było uśłyszeć dźwięk klaksonu, ludzi spieszących się z pracy do domu i swojej rodziny, a gdzie indziej krzyki dzieci wracających ze szkoły. Julie usłyszała dżwięk przychodzącego do niej sms'a. Wyjęła z kieszeni swojego czarnego iPhona i z zamiarem sprawdzenia wiadomości odblokowała go nie patrząc na drogę przed sobą. Nagle boczuła jakby się z kimś zderzyła. Podniosła głowę do góry i zobaczyła jakiegoś chłopaka.
-Jak łazisz debilu?! Ślepy jesteś?! Okulary sobie kup!- krzyknęła na chłopaka. Nie wiedziała dlaczego była taka nie miła dla niego. Nigdy tak się nie zachowywała. Przyjrzała mu się dokładnej i zobaczyła roześmianą buzię od ucha do ucha i zielone oczy. Na głowie miał wręcz haos przez swoje czarne loki.
-Przepraszam Cię bardzo, nie chciałem.- powiedział podając mi przy tym mój telefon, który upadł podczas zderzenia.
-Dobra nie ważne. Cześć.- powiedziała i już chciała odejść jednak chłopak złapał ją za ramię.
-Może dasz sie zaprosic  do jakieś kawiarni w ramach przeprosin?- spytał z nadzieją w głosie.
-Nie mam ochoty. Musze iść do domu. Może innym razem. Cześć.-powiedziała z przepraszającą miną.
-No dobrze. Więc do zobaczenia.- powiedział lokaty i każdy odszedł w swoją stronę. Dziewczyna w drodze do domu myślała o tym, że widziała gdzieś już tą twarz tylko nie wie gdzie. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że nawet nie spytała się chłopaka jak ma na imię. Musiała przerwać swoje przemyślenia po doszła do swojego domu. Otworzyła duże, brązowe, mahoniowe drzwi i weszła do holu. Zdjęła płaszcz i buty orza zostawiła torbę. Udała się do kuchni w celu zrobienia swojej ulubionej herbaty. Wlała do czajnika elektryznego wody i czekała, aż sie zagotuje. W między czasie wyjęła swój ulubiony, biały kubek z motywem w kwiaty i włozyła do niego torebkę z malinową herbatą. Zalała wszystko wrządkiem i włożyła dwie kostki cukru. Wzięła kubek z gorącą cieczą w ręce i udała się ostrożnie po drewnianych schodach  do swojego pokoju. Usiadła na łożku i spojrzała na zegarek wiszący w jej pokoju. Wskazywał godzinę 17:30. Julie zdziwiła się, że już tak późno. Nie wiedziała co robić, więc wzięła swoją ulubioną książkę. Położyła się wygodnie na łożku i pogrążyła się w lekturze. Nawet nie wiedziała kiedy zegar wskazywał już godzinę 21. Wstała z łożka i poszła do szafy poszukać jakiegoś stroju do spania. Wybrała luźną, białą bluzkę i spodenki. Udała sie w stronę łazienki i wzięła długi, orzeźwiający prysznic. Osuszyła dokładnie swoje ciało kremowym ręcznikiem i nałożyła na siebie wybrane ubrania. Wyczesała swoje długie, brązowe włosy, umyła dokładnie zęby i wróciła do pokoju. Położyła się na łożku, przykryła ciepłą, fiotetową kołdrą i po chwili zasnęła.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że dopiero teraz dodaję, ale wcześniej nie miałam czasu... Rozdział był pisany na szybko, więc nie jestem zadowolona z niego i do tego wyszedł mi krótki. Liczę na komentarze, ponieważ nawet słowo,,świetnie" albo,,fajnie" daje wielką motywację do dalszego pisania. Następny rozdział powinien się pojawić za tydzień. Postanowiłam dodać jeszcz zdjęcia przyjaciółek Caroline czyli Alice i Jessici. Nie będą się pojawiać w tym opowiadaniu zbyt często, ale będziecie mogli je sobie wyobrazić.

 

                                                         
        Alice Flowers(17l.)
                                        
 
 
Jessica McCurtney(17l.)