niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 4

I znowu sobie powtarzam pytanie:
Czy to jest przyjaźń?
Czy to jest kochanie?- A. Mickiewicz


Mała, niebieskooka dziewczynka ubrana w różową, króciutką sukienkę jechała wraz ze swoimi rodzicami dużym samochodem przez ruchliwą autostradę. Jej długie, brązowe włosy związane w dwa warkoczyki wolno powiewały, dzięki wiatru wpadającemu przez uchyloną szybę. Dziewczynka siedziała w swoim fioletowym foteliku z tyły, przypięta pasami, a jej bardzo młodzi rodzice zajmowali miejsca przed nią. Ojciec kierował autem i co chwila dociskał pedału gazu, a czerwona wskazówka na liczniku unosiła się coraz bardziej ku górze. Żona mężczyzny siedząca obok spojrzała na niego z pogardą i zaczęła wykrzykiwać to co ją już martwiło od dawna. Była pewna, że ją zdradził z jej najbliższą przyjaciółką. Mężczyzna był coraz bardziej zdenerwowany przez co ścisnął mocniej kierownice pojazdu i nie patrząc przed siebie zaczął się wszystkiemu wypierać. Zaczęła się bardzo nieprzyjemna kłótnia, a atmosfera panująca w samochodzie, była tak gęsta, że można by kroić ją nożem. Dziewczynka siedząca z tyłu przypatrywała się temu wszystkiemu z otwartą buzią i łzami w oczach. To nie pierwszy raz gdy jej rodzice się kłócą. Chciałaby mieć takich rodziców, jak jej koleżanki z pierwszej klasy, jednak to tylko skryte marzenia. Małżeństwo nigdy nie przejmowało się swoim dzieckiem. Byłoby lepiej gdyby się w ogóle nie urodziło. Traktowali ją tylko jak zwykły przypadek podczas suto zakrapianej imprezy. Właśnie teraz zmierzali w stronę ośrodka dla niechcianych dzieci, aby oddać córkę w ręce całkiem obcym osobom. Siedmiolatka o niczym nie wiedziała, była przekonana, że jadą do dziadków. Kłótnia między rodzicami coraz bardziej zaostrzała się.
-Mamo, Tato proszę nie kłóćcie się.-powiedziała błagalnym i cichym głosem dziewczynka. Mama odwróciła się i spojrzała na swoją córkę swoimi niebieskimi oczami.
-My się nie kłócimy, tylko rozmawiamy. Za chwilę będziemy u babci.- odpowiedziała jej matka, choć to było zupełne kłamstwo. Mężczyzna prowadzący samochód nie mógł już tego dłużej słyszeć. Odwrócił się w stronę kobiety.
-Może powiesz jej już prawdę do jasnej cholery?!-krzyknął i poczuł, że zjechał na inny pas. Odwrócił głowę i ujrzał przed sobą duże światła, wielkiego, czarnego tira. Był już pewny, że to ostatnie chwile ich życia. Żona i dziewczynka zaczęły krzyczeć, a mężczyzna zamknął oczy i czekał na śmierć. Ułamek sekundy i poczuł wielki ból, oraz trzaski gniotącej się blachy. Po paru minutach mała dziewczynka otworzyła oczy i uświadomiła sobie, że strasznie boli ją całe ciało. Z daleka usłyszała odgłosy jadącej karetki. Podniosła głowę i zobaczyła swoich rodziców całych czerwonych od krwi. Mieli zamknięte oczy i byli cali bladzi. Dziewczynka wyciągnęła małą, zadrapaną rączkę do swoich rodziców i dotykając ich wypowiedziała ostatnie słowa w swoim, jakże krótkim życiu.
-Mamo, Tato ja nie chcę umierać!

 

Julie obudziła się przerażona i cała zlana potem. Znowu przyśnił jej się ten sam sen, który powtarza się już od pięciu lat. Zawsze ten sam początek i koniec. Był on tak wyraźny, że brązowowłosa czuła się jakby sama zginęła w wypadku. Przewróciła się na wznak i chciała trochę ustatkować swój oddech. Nie rozumiała dlaczego właśnie ta historia co prawie każdą noc jej się śni. Przekręciła głowę w prawo i spojrzała na okno. Pogoda raczej nie była zbyt obiecująca, ponieważ niebo było całe zakryte ciemnymi chmurami, a krople co chwila odbijały się o parapet tworząc jakiś niezrozumiały rytm. Dziewczyna nie była zadowolona z początku tego dnia. Spojrzała na duży, brązowy zegar wiszący w jej pokoju, który wskazywał godzinę 10:30. Nagle usłyszała dźwięk dzwoniącego na dole telefonu domowego. Zdziwiła się bo raczej rzadko ktoś na niego dzwonił. Wyszła powoli z łóżka i wolnym krokiem udała się po schodach na dół. Doszła do telefonu, nacisnęła zieloną słuchawkę i przyłożyła głośnik do ucha.
-Halo? To ty Julie?- usłyszała świergoczący głos swojej matki. Co to za pytanie, a kto niby miałby odebrać.
-Nie święty Mikołaj.-odpowiedziała z sarkazmem.
-Haha bardzo śmieszne… Dzwonię w innej sprawie.- dziewczyna wsłuchiwała się co ma jej matka do powiedzenia.
-No to mów.
-Pamiętasz mieliśmy wrócić jutro, ale musimy zostać dłużej na 2 tygodnie. Bardzo cię przez to przepraszamy, ale taka praca. Córka naszych znajomych ma jutro przyjść do ciebie i miło spędzić z tobą czas. Mam nadzieję, że przyjmiesz ją przyzwoicie.- Julie na same te słowa wręcz zrobiła się bordowa ze złości. Nie była zadowolona z tego, że jutrzejszy dzień spędzi pewnie z jakąś pustą lalunią.
-Wiesz, mnie to nie obchodzi kiedy wrócicie. Jak dla mnie może to być jutro, ale także za 2 lata. Mam was już gdzieś!-wykrzyknęła to, co uważała już od dawna.
-Julie Brown jak ty się odzywasz! Nie obchodzi mnie co sobie myślisz, ale masz jutro mile przywitać swojego gościa!...- matka brązowowłosej mówiła coś dalej jednak dziewczyna  odsunęła telefon od ucha przez co można było usłyszeć tylko jakieś niezrozumiałe szmery.
-Już skończyłaś? Widzisz skaczę wręcz ze szczęścia z powodu jutrzejszego gościa! Nie będę już Ci zajmować czasu, lepiej wracaj do pracy! Cześć!-wykrzyczała dziewczyna i rzuciła słuchawką o stolik. Zapowiadał się następny nie udany poranek dla dziewczyny. Brązowowłosa spojrzała na wyświetlacz swojego iPhona i zobaczyła godzinę 12, a była jeszcze w piżamie. Chciała już odłożyć telefon, jednak przyszła w tym momencie do niej wiadomość. Odblokowała iPhona i zauważyła nadawcę sms’a:,,Niall”. Mimowolnie jej kąciki ust uniosły się ku górze. Szybko dotknęła koperty i odczytała wiadomość.

,,Hej mam nadzieję, że pamiętasz o dzisiejszym spotkaniu?”

Brązowowłosa przez chwilę miała pustkę w głowie, jednak coś ją oświeciło. Przypomniało jej się, że była umówiona dzisiaj o 15 przed kinem. Gdyby nie sms zapomniałaby by całkowicie. Szybko odpisała na wiadomość.

,,Oczywiście, że pamiętam. Do zobaczenie”.

Dotknęła,, wyślij” i szybko pobiegła drewnianymi, brązowymi schodami w stronę swojego pokoju. Musiała się przecież jakoś przyszykować. Otworzyła jasnobrązowe, mahoniowe drzwi i wbiegła do pokoju. Podeszła do szafy, otworzyła ją i poszukała jakiegoś odpowiedniego stroju. Po chwili znalazła już zestaw i udała się w strone swojej marmurowej łazienki. Zdjęła  piżamę i weszła pod prysznic. Po paru minutach kąpieli wyszła i osuszyła swoje ciało do sucha białym, miękkim ręcznikiem. Ubrała wybrany zestaw czyli kremowy sweter, ciemne rurki, brązowy komin, czarne buty na obcasie, a do tego wybrała naszyjnik z sową i kilka bransoletek. Podeszła do dużego lustra, sięgnęła po suszarkę i gorącym strumieniem powietrza, szybko wysuszyła swoje długie, brązowe włosy. Na swoją fioletową szczoteczkę  nałożyła trochę pasty i dokładnie wyszczotkowała zęby. Wyczesała  długie, brązowe włosy i pozwoliła im swobodnie opadać na jej ramiona. Spojrzała na swoją twarz i postanowiła nie malować się zbyt mocno. Wyjęła   dużą, białą kosmetyczkę z szafki obok umywalki. Na swoją bladą twarz nałożyła trochę podkładu, kreski na powiekach zrobiła eye-linerem, gęste rzęsy wytuszowała, a na policzki dała niewielką ilość pudru.  Przyjrzała się swojemu odbiciu w lustrze i musiała przyznać, że wyglądała całkiem dobrze. Wyszła z  łazienki i zeszła powoli schodami na dół. Spojrzała na zegar i doznała wręcz osłupienia. Wskazywał on godzinę 14:30 to oznaczało, że trzeba już wyjść z domu. Przypomniała sobie, że nie jadła jeszcze nic od rana więc szybko złapała za czerwone jabłko, leżące na białym półmisku w kuchni. Wzięła swoją brązową torebkę i zapakowała do niej wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Schowała swojego czarnego iPhona do prawej kieszeni brązowych spodni. Zarzuciła na siebie szybko swój czarny, płócienny płaszcz i wyszła z domu zamykając drzwi na klucz. Schowała go do torebki i skierowała się w stronę kina. Pogoda w Londynie poprawiła się i czasami można było poczuć wiosenne promienie słońca. Brązowowłosa miała do kina dość blisko, więc postanowiła się przejść. Z daleka można było usłyszeć radosne piski bawiących się dzieci. Julie przeszła szybkim krokiem przez jezdnie i już  zauważyła miejsce do, którego podążała. Dziewczyna przyspieszyła kroku i parę metrów przed budynkiem zauważyła niebieskookiego chłopaka. Mimowolnie jej kąciki ust uniosły się ku górze. Blondyn także zauważył dziewczynę i zaczął się jeszcze bardziej  uśmiechać, a w jego niebieskich oczach można było dostrzec iskierki. Szybkim i stanowczym krokiem podszedł do dziewczyny.
-Hej.-powiedział nieśmiało. Dziewczyna spojrzała na niego i uśmiechając się odpowiedziała to samo.
-A tak szczerze to chce Ci się iść do kina, czy może gdzieś indziej?-spytał i uniósł brwi do góry. Brązowowłosa zamyśliła się chwilę.
-Możemy iść gdzieś indziej. A co zaproponujesz?-uśmiechnęła się.
-A co powiesz na spacer, aby lepiej się poznać?-spytał. Brązowowłosa w głębi duszy wolała iść na spacer niż do kina i była zadowolona z tego obrotu sytuacji.
-Ok. Więc chodźmy.-powiedziała i poszli wolnym krokiem w stronę parku.
-Powiesz mi coś o sobie?-spytał chłopak nieśmiało i spojrzał na dziewczynę.
-Nazywam się Julie Brown, ale to już wiesz. Raczej jestem samotniczką i realistką. Mam słaby kontakt z rodzicami, oraz nie mam rodzeństwa.-odpowiedziała dziewczyna. Chłopak uważnie słuchał każdego jej słowa.
-A jeśli mogę się spytać, to czemu masz taki, a nie inny kontakt z rodzicami?-spytał, a dziewczyna zaczęła kopać mały, siwy kamyk leżący na chodniku.
-Tak naprawdę widzimy się tylko dwa razy do roku, czyli w  święta. Wolą zajmować się swoją karierą.-odpowiedziała dziewczyna cicho.
-Oni w głębi duszy bardzo Cię kochają, tylko może nie chcą okazywać swoich uczuć.- odpowiedział blondyn, a dziewczyna przez chwilę zamyśliła się.
-Może i masz rację. Dobrze gadasz.-powiedziała brązowłosa, a chłopak uśmiechnął się.
-A co lubisz najbardziej robić?-spytał
-Lubię grać na gitarze, choć ostatnio rzadko to robię.-odpowiedziała dziewczyna i zauważyła, że chłopak był z tego zadowolony. Właśnie teraz dochodzili do parku i usiedli na dużej, brązowej ławce. Z daleka można było usłyszeć świergot najróżniejszych ptaków. Miejsce to było bardzo malownicze i fascynujące. Nawet dzisiaj- w sobotę nie było tutaj nikogo.
-To może teraz ty powiesz coś o sobie?-spytała Julie. Chłopak zamyślił się chwilę.
-Mam na imię Niall Horan. Urodziłem się w Mullingar, ale od nie dawna mieszkam tutaj. Może Cię trochę rozumiem, bo także tęsknię za moimi rodzicami. Uwielbiam grać na gitarze i jeść.-brązowowłosa na samo ostatnie słowo roześmiała się.
-A czemu przeprowadziłeś się tutaj do Londynu?-spytała. Zauważyła, że Niall myśli chwilę nad odpowiedzią.
-Bo… tutaj się teraz uczę.-odpowiedział z brakiem przekonania w głosie. Dziewczyna pomyślała chwilę nad jego odpowiedzią, ale wolała już nie drążyć tego tematu.  Nagle usłyszeli dźwięk dzwoniącego telefonu blondyna. Chłopak przeprosił na chwilę i odszedł dalej, aby porozmawiać. Po paru minutach wrócił z widocznym smutkiem na twarzy.
-Niestety ja już muszę iść.-powiedział cicho.
-Ok. To cześć.-powiedziała dziewczyna i już chciała odejść, jednak chłopak złapał ją za ramię. Odwróciła się w jego stronę i podniosła brwi do góry w znaku zapytania.
-Czekaj, odprowadzę Cię.-odpowiedział chłopak uśmiechając się.
-Ale to blisko, nie musisz jeśli się spieszysz.-odpowiedziała szybko brązowowłosa. Niall zaśmiał się pod nosem.
-Mogą chwilę na mnie poczekać. Chodźmy.- podążyli w stronę domu Julie. Nad Londynem panował już zmrok i robiło się coraz chłodniej. Po paru minutach byli już na miejscu i zatrzymali się przy furtce.
-Już jesteśmy na miejscu? Nawet nie zdążyliśmy porozmawiać.-powiedział chłopak robiąc smutną minę.
-No niestety.-odpowiedziała Julie i uśmiechnęła się ciepło.
-Ja już muszę iść. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.-powiedziała brązowowłosa i każdy rozszedł się w swoją stronę. Przeszła przez piękny ogród i podeszła do drzwi. Poszukała chwilę w torebce, za kluczami i wyjęła je. Otworzyła drzwi i weszła do środka. Zdjęła szybko swój czarny płaszcz i ściągnęła z nóg buty. Uśmiech mimowolnie wkradał się na jej bladą twarz. Weszła do kuchni i otworzyła dużą, siwą lodówkę. Nie miała ochoty na nic do jedzenia, więc wyjęła tylko butelkę wody i odkręciwszy ją szybko się napiła. Udała się w stronę swojego pokoju. Otworzyła białe, mahoniowe drzwi i podeszła do łóżka. Wyjęła ze swojej prawej kieszeni iPhona i położyła go na drewnianej półce obok. Spojrzała na zegar i zobaczyła godzinę 21. Zdziwiła się, że tak długo była z Niallem. W ogóle nie odczuła mijającego czasu. Podeszła do swojej szafy i wyciągnęła dużą, siwą koszulkę do spania. Udała się w stronę swojej marmurowej łazienki. Podeszła do wanny i odkręciła strumień ciepłej wody i dodała trochę płynu do kąpieli. Zdjęła ubrania i zanurzyła się w piękni pachnącej, różami cieczy.  Po paru minutach wyszła i osuszyła swoje ciało miękkim, fioletowym ręcznikiem. Założyła bieliznę i wcześniej wybraną koszulkę oraz podeszła do dużego lustra, wiszącego nad umywalką. Wyszczotkowała dokładnie swoje zęby. Wytarła mokre włosy ręcznikiem  i sięgnęła po szczotkę. Wyczesała swoje długie, brązowe włosy i pozwoliła im swobodnie opadać na jej ramiona. Wyszła z łazienki i szybkim krokiem poszła do pokoju. Położyła się na swoim dużym, wygodnym łóżku i usłyszała dźwięk przychodzącej do niej wiadomości. Wyciągnęła rękę w stronę telefonu i nie patrząc na nadawcę odczytała:

,,Dziękuje za mile spędzone popołudnie. Do zobaczenia i dobranoc”.

Kąciki ust brązowowłosej uniosły się ku górze i z uśmiechem na ustach zasnęła.
 
__________________________________________________________________________
Wiem, że będę się teraz powtarzać, ale muszę to powiedzieć. Wyszedł mi beznadziejnie, chciałam inaczej opisać spotkanie Nialla i Julie, ale mi nie wyszło. Taki jakiś nie ciekawy i do dupy. Dziękuję bardzo za nominację do Liebster Award;). Bardzo proszę, aby każdy kto tutaj jest dał znać o sobie pod postacią komentarza. Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział, być może za tydzień. I jak sen Julie? Zapraszam serdecznie do zakładki ,,Pytania do bohaterów/autorki.

 

17 komentarzy :

  1. Yeah jestem pierwsza :D
    Jej zaczepiście piszesz . Czekam na next . Bee tu częstym gościem :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Supper ! :) Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Yeah! Dodałaś następny!+ Ty jesteś głupia?! Nominowałaś mnie do Liebster Award, a ja nie umiem pisać! mojego bloga nikt praktycznie po za tb nie odwiedza więc jutro w szkole masz w ....

    OdpowiedzUsuń
  4. Superaśny rozdział! Czekam na następny i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, a raczej odjazdowy rozdział. Sen był znakomity, coś mi podpowiada intuicja, że ona była tą dziewczynką i że ci "rodzice" ją zaadoptowali. Nie wiem czy mam racje, więc czekam na więcej informacji o tym. Dziękuję ci za przeczytanie i skomentowanie bloga. Nie wiem jak mogą ci się podobać moje wypociny. Kocham cie myszko. Na zawsze w moim sercu a zwłaszcza blogu (zadedykuje ci wyjątkowy):***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Jezuu dziękuje za tak miłe słowa:* Twój bloga jest świetny i się wprost w nim zakochalam<3. Na razie nie zdradzę Ci nic związanego z tym snem. Musisz uzbroić się w cierpliwość:)

      Usuń
    2. Kolejny rozdział: http://nowademi.blogspot.com/

      Usuń
  6. Świetny rozdział. Kocham Twoje bloga.
    Masz wielki talent i nie zmarnuj go.
    http://love-oflondon.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebisty *,* Weny do kolejnych ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Byłam tutaj wczoraj i zostawiłam komentarz, ale nie dodał się yhh ; p
    Sen był cudowny i rozdział też :) czekam na nn . xd

    OdpowiedzUsuń
  9. Super ze wzięłaś ten cytata Mickiewicza :) Ogółem Super!

    Zapraszam:


    Zapraszam:
    http://lunaszki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy coś dodasz???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że nie dodaję, ale to z kompletnego braku weny. Następny powinien się pojawić jutro, ale nic nie obiecuję.

      Usuń
  11. Dodaj mi koljny rozdział prooosze :c To jest takie skuhbcfibvifk *.*

    [SPAM]
    Ona - nieśmiała dziewczyna, otwarta dla przyjaciół. On - sławny, zadufany w sobie chłopak. Wydaje im się, że się nie lubią. Jednak dziwna siła ciągnie ich ku sobie. Przychodzą na swoje występy w kultowym show X - Factor. Po pewnym czasie mają wrażenie, że są w sobie zakochani. Żadne z nich jednak nie chce się do tego przyznać. W grę wchodzi też wysoka stawka sławy, którą zdobyli po udziale w programie. Czy ich miłość zwycięży? Czy zawistne fanki, nie będą miały nic przeciwko? A może Modest! Mantgament które ma inne plany co do artystów?
    http://zerrie-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Super rozdział. Tak jak cały blog. Myślę, że bedę ty częstym gościem. Na pewno.
    Jak masz czas to wpadaj do mnie:
    http://kopakisielbff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Mi się strasznie podoba bomba :33
    Zapraszam do mnie może ci się spodoba :))
    http://pozytynie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń