środa, 22 maja 2013

Rozdział 7


,,Bezsilność zawsze zbiera się w kąciku oka”



Wyjęłam mojego czarnego iPhona z prawej kieszeni spodni i odczytałam napis Caroline. Czego ten blond pustak może ode mnie chcieć? Szybko odebrałam połączenie, ponieważ miałam już dość słuchania w kółko mojego jakże już znudzonego dzwonka.
-Halo to ty Julie?- spytała swoim piskliwym głosikiem.
-Nie święty Mikołaj wiesz?- odpowiedziałam z sarkazmem. To było bardzo dziwne, że ona po kilku latach postanowiła do mnie zadzwonić, przecież zawsze omijała mnie szerokim łukiem i wyśmiewała.
-Jezu nie obrażaj się tak bardzo od razu. Może chciałabyś zażegnać między nami ten spór?- spytała, czy ona wstąpiła do jakieś organizacji dobroczynnej, że nagle chce się pogodzić? Nie… to musi mieć swoją drugą stronę.
-Dobra nie mydl mi tu teraz oczu, tylko gadaj o co Ci tak naprawdę chodzi.- odpowiedziałam jej już nieźle wkurzona.
-No bo… po prostu chciałam się pogodzić.- odpowiedziała ale zrozumiałam, że to wszystko kłamstwo.
-Nie kłam, tylko gadaj prawdę, jak nie to cześć.- dodałam i już chciałam odłożyć słuchawkę, jednak Caroline od razu się odezwała.
-No bo… ty jesteś teraz tak bardzo znana wszędzie o tobie mowa, a twitter aż huczy więc przydałaby mi się taki mały rozgłos…- nie dałam jej skończyć, ponieważ w środku aż się wszystko we mnie gotowało.
-I ty dlatego do mnie dzwonisz,  aby  powiedzieć mi, że tylko przez mój przypadkowy rozgłos  chcesz się ze mną pogodzić?! Miałam nadzieję, że się zmieniłaś, ale ty nadal jesteś pustą panienką, której zależy tylko na sławie!-  wrzeszczałam.
-Hahaha ale ty jesteś głupia! Naprawdę uwierzyłaś w moją bajeczkę na początku?! Cześć.- powiedziała, a ja mogłam cały czas usłyszeć jej śmiech przez słuchawkę telefonu.
-Nie mam w ogóle o czym już z tobą rozmawiać. Cześć.- dodałam i rzuciłam słuchawką na drewniany stolik. Co ona sobie do cholery myślała?! Nie rozumiem jak mogłam kiedyś się z nią przyjaźnić. Spojrzałam na duży, brązowy zegar. Wskazywał on godzinę 22 dlatego postanowiłam iść już się położyć.  Wolnym krokiem weszłam po drewnianych schodach na górę i otworzyłam moje brązowe drzwi do pokoju. Podeszłam do szafy i wyjęłam luźną, siwą koszulkę, bieliznę i niebieskie spodenki. Następnie udałam się w stronę mojej marmurowej łazienki. Podeszłam do dużej wanny i odkręciłam ciepły strumień wody. Dodałam trochę płynu do kąpieli i rozebrałam się. Weszłam do wanny i rozkoszowałam się chwilą w między czasie słuchając moich ulubionych piosenek. Po paru minutach wyszłam i owinęłam moje ciało kremowym, miękkim ręcznikiem, a włosy białym. Założyłam na siebie wcześniej wybrane rzeczy i podeszłam do lustra. Rozczesałam moje długie, brązowe włosy i pozwoliłam im swobodnie opadać na moje ramiona. Nałożyłam na fioletową szczoteczkę trochę pasty i wyszczotkowałam dokładnie moje zęby. Wyszłam z łazienki i udałam się w stronę pokoju. Położyłam się na wygodnym łóżku, przykryłam  ciepłą, fioletową kołdrą i podążyłam  na spotkanie z moim przyjacielem- Morfeuszem.

 
~*~

 
Obudził mnie donośny dźwięk kropel deszczu obijających się o duże okno od mojego pokoju. Przetarłam powoli ręką zaspane oczy i spojrzałam na zegar, który wskazywał godzinę 8:30. Postanowiłam już zwlec się z łóżka, ponieważ dzisiaj moi rodzice mieli przyjechać z samego rana. Powoli wstałam, aby zapobiec niepotrzebnym zawrotom głowy. Udałam się w stronę mojej dużej szafy i po chwili namysłu wybrałam to  miętowy sweter, czarne rurki i białe converse.. Następnie wolnym krokiem poszłam w stronę mojej marmurowej łazienki. Podeszłam do lustra i prawie dostałam zawału gdy spojrzałam na nie. Od zawsze miałam niską samoocenę i uważałam siebie za bardzo brzydką. Szybko przemyłam moją twarz zimną wodą i osuszyłam puchatym ręcznikiem. Następnie na moją fioletową szczoteczkę nałożyłam trochę pasty i wyszczotkowałam dokładnie zęby. Ubrałam wcześniej wybrany zestaw i sięgnęłam po szczotkę. Wyczesałam dokładnie moje, długie, brązowe włosy i związałam w niestarannego koka. Następnie sięgnęłam po siwą kosmetyczkę i postanowiłam, że nie będę zbyt mocno się malować. Na twarz nałożyłam trochę podkładu, rzęsy wytuszowałam i zrobiłam delikatne kreski eye-linerem na powiekach.. Wyszłam z łazienki i zeszłam powoli schodami na dół. Poczułam straszny głód i podeszłam do dużej lodówki. Otworzyłam ją i postanowiłam zrobić sobie kanapki z serem, ponieważ moje zdolności kulinarne dawały dużo do życzenia. Gdy już skończyłam wzięłam się za jedzenie i gdy już poczułam się nasycona odłożyłam brudne naczynia do zmywarki. Właśnie w tej chwili usłyszałam dźwięk samochodu i ciche śmiechy. Mogłam być pewna, że to moi rodzice. Najpierw zauważyłam moją matkę, była to szczupła kobieta, o długich blond włosach i dużych zielonych oczach. Następnie pokazał się mój ojciec, był bardzo umięśniony, z krótko obciętymi, ciemnymi włosami i dużych, niebieskich oczach. Przez ciągły stres można było już zauważyć kilka siwych włosów. Opierając się o blat czekałam, aż wejdą do domu. Usłyszałam głosy z holu.
-Kochanie gdzie już jedziesz?- spytała moja matka.
-Muszę na chwilę wstąpić do firmy.- odpowiedział
-Aha dobrze, ale wracaj niedługo, bo musimy przygotować przyjęcie dla naszych gości.- o nie znowu szykuje się imprezka w wykonaniu moich rodziców, która wygląda tak, że po paru kieliszkach wszyscy leżą pod stołem, a na następny dzień męczy ich wielki kac.
-Dobrze kochanie, wrócę jak najszybciej.- odpowiedział i dobiegł mnie już tylko głośny trzask solidnych drzwi frontowych. Usłyszałam  kroki mojej matki. Na początku chyba mnie nie zauważyła, ponieważ stałam za nią.
-Co to za zaszczyt spotkał mnie, że przyjechaliście?- spytałam podniesionym tonem, przez  podskoczyła i odwróciła się szybko w moją stronę.
-A co to za powitanie, moja panno?- spytała i podniosła brwi ku górze.
-Takie, na jakie zasługujecie. A czego niby się spodziewałaś?- dodałam
-Co my ci takiego zrobiliśmy, że tak się do mnie odzywasz?- spytała już coraz bardziej zdenerwowana.
-Widzę was raz na rok, ważniejsza jest ta praca. Czuję się tak, jakbym już nie miała rodziców!- odpowiedziałam jej głośno.
-Jak śmiesz tak do mnie mówić nawet nie jesteś naszą córką!- wykrzyczała i po chwili zrobiła się blada, gdy zrozumiała to co powiedziała. Otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia i nie mogłam uwierzyć, myślałam, że to jakiś żart i za chwilę pojawi się prowadzący z ukrytą kamerą. 
-Co?- spytałam cicho.
-Nie to nie prawda…- odpowiedziała mi szybko kobieta
-Mów  mi prawdę do jasnej cholery!- wykrzyczałam i walnęłam głośno pięścią w stół. Furia jaka teraz mną owładnęła była nie do powstrzymania. Kobieta powoli usiadła na drewniane krzesło i schowała  swoją głowę w dłoniach.
-Proszę cię usiądź.- odpowiedziała cicho.
-Nigdzie nie będę siadać, mów o co chodzi!- krzyknęłam
-Bo… Ja z twoim tatą bardzo długo walczyliśmy o nasze upragnione, wspólne dziecko jednak po badaniach okazało się,  że jestem bezpłodna. Postanowiliśmy zaadoptować dziecko i właśnie ty byłaś tym wymarzonym.- powiedziała kobieta, a ja poczułam, że po moich policzkach spływają słone łzy. Świadomość, że przez tyle lat byłam okłamywana przez 2 najbliższe mi osoby była czymś strasznym.
-Twoi bardzo młodzi rodzice chcieli cię oddać do ,,Domu dla niechcianych dzieci” i w ten dzień gdy tam się udawaliście, stało się coś strasznego. Twój ojciec stracił kontrolę nad pojazdem i uderzył w duży nadjeżdżający tir, niestety oni zginęli na miejscu.- następna fala nowych, gorzkich łez spływała po moich policzkach. To nie możliwe, że moi prawdziwi rodzice nie żyją. Przecież mogłabym ich jeszcze jakoś odnaleźć i spotkać, porozmawiać ale teraz jest już na wszystko za późno. Czemu Vanessa i Erick mi o tym nie powiedzieli?
-Ty jako jedyna przeżyłaś, twój stan był krytyczny, zapadłaś w śpiączkę. Martwiliśmy się o ciebie strasznie, jednak gdy się wybudziłaś okazało się, że masz amnezję. Niczego nie pamiętałaś, dlatego ja z Erick’em postanowiliśmy nic tobie nie mówić o twoich dawnych rodzicach. Wiem, że bardzo źle postąpiliśmy… Tak naprawdę nazywałaś się Jessie Wesley, jednak zmieniliśmy je na Julie Brown.- kobieta skończyła i było widać, że płakała. Od tej pory nie była już dla mnie moją matką, tylko zupełnie obcą mi osobą. Tyle myśli naraz kłębiło się w mojej głowie, dlatego siedziałam  zapłakana wpatrując się tępo przed siebie.
-Kochanie, powiesz coś?- dobiegł mnie głos całkiem obcej mi kobiety. Nie mogłam już dłużej go słuchać.
-Kochanie? Nie na widzę was!- wykrzyknęłam i wybiegłam z kuchni trącając przy tym biały wazon, który upadł na podłogę rozpijając się w drobny mak. Otworzyłam drzwi i wyszłam na dwór zapominając nawet płaszcza. Londyn był cały skąpany w deszczu, a nawet  najmniejszy promień słońca nie przedostawał się przez grube, ciemne chmury. Biegłam przed siebie, cały czas płacząc i nie wiedząc, czy na moich policzkach są teraz  łzy, czy zimne krople deszczu. W moim sercu stworzyła się wielka dziura, przez te wszystkie wieczne kłamstwa. Czemu nie powiedzieli mi prawdy od razu? Dobiegłam do małego, pięknego jeziorka i usiadłam nad brzegiem. Schowałam głowę w swoich dłoniach i rozpłakałam się jak małe dziecko, nie mogąc przestać. Tak bardzo chciałabym spotkać moich dawnych rodziców i spytać dlaczego chcieli mnie oddać  w całkiem obce ręce. Teraz jest już za późno na wszystko. Siedziałam tam cały czas płacząc i moknąc gdy poczuła rękę na moim ramieniu. Odwróciłam się i ujrzałam…
___________________________________________________________________________

Wiem, że spieprzyłam ten rozdział, ponieważ pisałam go na szybko, dlatego nie zdziwiłabym się gdyby ktoś napisał ,,Do dupy". Muszę powiedzieć, że od teraz zacznie się więcej dziać, ale nic nie będę zdradzać. Piszę też One Shota, niedługo powinien się on ukazać. Od razu mówię, że głównymi bohaterami jest pewna dziewczyna i Liam, dlatego z nim bo według mnie jest mało opowiadań i w ogóle o nim i on pasuje mi do tej roli:).  Jak myślicie kto będzie dalej wcześniej nie zgadliście. Następny powinien się pojawić chyba za tydzień, a i zapraszam do zakładki ,,Pytania do bohaterów/autorki". To chyba na tyle więc Komentujcie tylko szczerze.
 

15 komentarzy :

  1. WOW... świetny rozdział. trochę smutny, aż oczy mi się zaszkliły(wiem jestem mięczak) po prostu nie wiem co można jeszcze powiedzieć... Czekam na nn
    margaret-imagine.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. O ja piździele... ale się porobiło... Ty to masz smykałkę do takich rzeczy, moja Kochana ;D
    Rozdział świetny! Nie spieprzyłaś go, moja Droga! ;>
    Jak czytałam (rozdział) to co chwilę moja mina była taka--> :O
    Ja sądzę, że to Niall ją dotknie ( dotknął ) xD ( a nawet jestem tego pewna ) :P
    To ten... pozdrawiam i życzę dużo wenki! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach..... Świetne.
    Zapraszam na moje blogi.
    http://niallandchachi.blogspot.com/
    http://love-oflondon.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. No nareszcie słońce :-)
    Rozdział cudny, tylko krótki :'(
    Życzę ci weny i pisz częściej :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Doczekałam się wyjaśnień. Więc, tak... ona jest Jessie :3
    Czekam na kolejny i na pewno odwiedzę One Shota.
    Zapraszam do siebie na filmik do nowego bloga:
    http://www.youtube.com/watch?v=sKvQglg3lQQ
    (jak możesz skomentuj go lub jak chcesz polub)
    Ukaże się on we wrześniu a najwcześniej w lipcu.
    Życzę ci weny myszko <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Ohoho... Ale się porobiło...
    Kurcze no smutne, no... :(
    A ta cała Caroline to idiotka :/
    Ale rozdział ci wyszedł genialny :D
    Czekam nn :*
    Pisz szybciutko następny i życzę weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Supcio rozdzial! zapraszamm do mn http://kissyouonedirecton.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. Sama dokładnie nie wiem... Gdy skończę pisać One Shota najpierw go dodam, a później biorę się za pisanie rozdziału, więc następny pewnie w sobotę bądź niedzielę.

      Usuń
  9. Miało, a może inny z chłopaków z 1D??? xoxo

    OdpowiedzUsuń
  10. OJo jo jo ale się porobiło... Szybko dawaj następny bo muszę wiedzieć co będzie dalej *-*

    OdpowiedzUsuń
  11. Boże jak tak można pisać? Mam wrażenie że to pisze jakiś sławny pisarz... Mam pisać szczerze? To wiodłaś mnie tym rozdziałem i dziś bedę czytać poprzednie rozdziały :)
    Zapraszam , dopiero zaczynam:
    http://notemeplease.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Upsss... ale się porobiło. Nie spodziewałam się takiego wydarzenia w życiu Julli. Jak się dowiedziałam z wcześniejszych komentarzy to w sobotę lub niedziele dodasz następny rozdział. Muszę cię zasmucić, bo mnie nie będzie i nie będę mogła przeczytać. Jadę na zawody do Głuchołaz. Ale obiecuję, że od razu jak przyjadę to przeczytam.
    Pozdrawiam i całuję Kopa ;**

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak myślałam ze ta dziewczynka to ona i przez ten wypadek ma takie zawroty głowy z rana :) z niecierpliwością czekam na następna część :) zapraszam do mnie :) horankowe-love.blogspot.co.uk xx

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale się porobiło xd
    Ujrzała Nialla? ^^
    Boski i czekam na nn ;]

    OdpowiedzUsuń